Wioska tajemniczych smoków

Hariett wbiegła na plac i położyła się w samym jego centrum. Spojrzała na gwieździste niebo. Zaczęła rozmyślać o całym dzisiejszym dniu. Myślała o Kovu, o Darku, o Darogondrze, o sobie samej... nagle księżyc przesłonił jej jakiś kształt. Darogondra wyraźnie wolała pomyśleć ale w powietrzu. Niech leci. Latała dłuugo... około godziny. Hariett zaś w tym czasie zaczęła się gimnastykować. Nie będzie czasu marnowała przecież, prawda? A gimnastyka w blasku gwiazd i księżyca jest naprawdę bardzo miła, biorąc pod uwagę to, iż nie było bardzo chłodno. W końcu smoczyca zmęczona wylądowała obok Hariett. Obydwie zziajane położyły się na zimnym bruku. Po półgodzinie rozmyślania udały się spokojnie na spoczynek.

Obydwie zdobywacie punkt siły.

Hariett przyszła na plac treningowy z Darogondrą.
-Lataj, wysoko! Powiedz mi, jaki obszar widzisz!
Smok wzbił się w powietrze. Latała i latała. Po półgodzinie opadła na ziemię.
-Widzę całe miasto! Niesamowite! Polećmy razem!
Hariett wspięła się na grzbiet smoka i poleciały.
Widziały całe miasto z góry. Łał. Po męczącym ćwiczeniu wróciły do domu.